Jesienny zestaw Daiwy na drapieżniki
![]() |
![]() |
![]() |
Jeszcze zanim otworzyłem paczkę z nowym zestawem Daiwy na sandacze, byłem przekonany że w środku znajdę typową, ciężką, mocną sandaczową „pałę” przystosowaną do łowienia gumami. Rzeczywistość na szczęście okazała się inna.
Otrzymany przeze mnie egzemplarz Infinity Q Jiggerspin długości 2,40 m i o ciężarze wyrzutu 5 – 20g, bo o tej wędce mowa, okazał się lekkim, dobrze wyważonym i poręcznym wędziskiem. Co jest dla mnie ważne, konstrukcja blanku i szczytówki (włókno węglowe HM 36t) umożliwia swobodne łowienie nie tylko a gumy, ale także na mocno „trzepiące” szczytówką błystki i średniej wielkości woblery. Wędka jest na tyle czuła, że także hol średniej wielkości okonia potrafi sprawić sporą przyjemność.
![]() |
![]() |
Progresywna akcja kija, co jest dziś standardem. Sztywna w czasie rzutu i zacięcia, zaś pod większym obciążeniem blank ugina się do około połowy długości, dobrze amortyzując zrywy drapieżnika co jest ważne zwłaszcza podczas łowienia z plecionką.
![]() |
![]() |
Solidne czopowe złącze (spigot) przy poprawnej konserwacji wystarczy na lata. Nie ma tu żadnych luzów, nie zaobserwowałem też tendencji do zakleszczania się.
![]() |
![]() |
Przelotki Fuji Alconite na lekkich ale mocnych stopkach, uchwyty kołowrotka Fuji – tych komponentów nie trzeba specjalnie reklamować. Nie miałem żadnych zastrzeżeń co do jakości wykonania w otrzymanym przeze mnie egzemplarzu. Jako bez zarzutu oceniam także ciepłą i ergonomiczną korkową rękojeść.
![]() |
![]() |
![]() |
Zawarty w zestawie kołowrotek, Caldia 3500, celowo poddawałem obciążeniom, na jakie normalnie nie narażałbym swojego młynka. Ale jak test, to test. Różnego rodzaju szarpania „z kołowrotka” przy zaczepach, kąpiele w rzece, hole bez pompowania kijem, bezceremonialne obchodzenie się w nim w łowisku i na okrągło podbijanie sandaczowej przynęty. Tak w skrócie wyglądało testowanie Caldii.
Nie stwierdziłem powstania żadnych luzów ani pogorszenia płynności pracy.
Kołowrotek choć mocny, ma kompaktowe gabaryty i można nim łowić dłuższy czas bez zmęczenia rąk. Linka jest za każdym razem nawijana na szpulę jednakowo precyzyjnie, także pod zmiennym obciążeniem w czasie holu.
![]() |
![]() |
Podczas testów stosowałem plecionkę Daiwa Tournament 8 Braid w kolorze Chartreuse, który jest bardzo dobrze widoczny w nikłym świetle świtu lub zmroku. Mimo łowienia w różnych, w tym mętnych lub brudnych wodach, oraz w pełnym słońcu, kolor linki nie zblakł. Nie miałem problemów ze śledzeniem jej ruchów w słabym świetle. Linka nie ma skłonności do mechacenia się, łapania brudów czy rozwarstwiania, wysnuwa się ze szpuli kołowrotka płynnie i bez zaczepiania o inne zwoje
![]() |
Na koniec plecionki zakładałem otrzymane do testów rippery Tournament D’Fin (testowałem wielkości 7,5 i 10 cm). Są to smukłe gumy z klasycznym szerokim ogonem-kopytem osadzonym na elastycznym przegubie z charakterystycznymi pierścieniami.
Zbroiłem je różnie (główką jigową, systemikiem z hakiem offsetowym z zatopionym na trzonku ołowiem itp). Bez względu na łowisko (rzeka, jezioro, zaporówka) D’Finy okazywały się skuteczne w odniesieniu do sandaczy i okoni. Nie stwierdziłem sztywnienia ani odbarwień po dłuższej eksploatacji. Różnokolorowe modele celowo trzymałem „poplątane” w tej samej przegródce pudełka i nie stwierdziłem przebarwień.
![]() |
![]() |
![]() |
Testował red. Michał Krzyżanowski z Wędkarstwo Moje Hobby